czwartek, 19 czerwca 2014

paletka lovely nude + nowy nabytek

W dzisiejszym poście, zrecenzuję subiektywnie paletkę Lovely Nude, która ostatnio zyskuje coraz większą popularność na blogach. Dlaczego? Pewnie przez to, że kosztuje tylko 12 zł, a więc jeden cień = 1 zł. Nie jestem wymagająca, bo nie używam cieni na co dzień - szczerze mówiąc w ogóle ich nie używam. Ta paletka to praktycznie debiut dla mnie, ale mimo tego jestem w stanie zauważyć to, czego w niej brakuje. :) 



Wibo oferuje nam 12 odcieni z czego 3 to maty, a reszta graniczy między kolorami perłowymi a metalicznymi.


Zrobiłam dla was słabej jakości zdjęcie ze wszystkimi cieniami od lewej do prawej. 

Jak widać cień I jest tak słabo napigmentowany, że nawet kilkukrotne nałożenie go nic nie pomaga. Z innym matowym cieniem (nr 3) jest trochę lepiej, fajnie matuje powiekę, ale ja jestem raczej zwolenniczką ostatniego matu - lekko różwoego (5). Jeśli chodzi o resztę cieni, można z nimi fajnie poeksperymentować, choć ja nie mam w tym żadnego doświadczenia. Jedyny cień, który nie powinien znaleźć się w paletce to ostatni - czarny. Ma masę niepotrzebnego brokatu, po nałożeniu traci kolor (jest raczej szary) i bardzo się rozmazuje.

Ogólnie cienie z tej paletki nie są zbyt trwałe, po dwóch godzinach się rozpływają, a ja nigdy nie stosuje ich na bazę, dlatego ,że po prostu jej nie posiadam. Może w najbliższym czasie w jakąś się zaopatrzę :) 


Podsumowanie? Warto, nie warto? Myślę, że dla takich amatorów jak ja, warto. Paletka świetnie nadaje się dla początkujących, by nauczyć się dobrze nakładać cienie, łączyć je ze sobą itp itd. Z resztą za tę cenę, myślę, że za dużo nie stracimy zaopatrując się w nią. 

Kolejną rzeczą o której chciałam napisać, to mój nowy nabytek, czyli sandałki na dużej platformie :) Jak do tego doszło, że je w końcu kupiłam, dłuuga historia. Jedyne co mogę powiedzieć, to to byście nie kupowali sandałów z H&M, przez które teraz nie mogę chodzić!
Te, które obecnie posiadam zrobione są z miękkiej skóry naturalnej, dzięki czemu możemy być pewni, że nas nie obetrą, bo skóra przystosowuje się do stopy :) Są naprawdę mega wygodne, a już na pewno nieporównywalnie wygodne w stosunku do tych z H&M. Co prawda te drugie kosztują o połowę mniej, ale czy warto przez to katować nogi? 

Co myślicie? 


Miłego długiego weekendu! 

3 komentarze:

  1. Gdzie kupiłaś sandały? zdecydowanie mój gust.
    A paletki też będę musiała poszukać w sklepach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sandałki w ryłko za 230 zł, a paletka - zapomniałam dopisać - można ją znaleźć w rossmannie :)

      Usuń
  2. Jestem zauroczona tymi sandałami. I jak za skórę i markę to naprawdę tanio!

    OdpowiedzUsuń