piątek, 8 maja 2015

Ulubieńcy miesiąca + nowe nabytki

Trwająca nadal promocja w Rossmanie na pewno przeczyszcza nie tylko moje kieszenie (prawda?). Jednak tego typu spore przeceny są dla nas okazją do wypróbowania kosmetyków, na które do tej pory zwyczajnie szkoda nam było pieniędzy. Być może, okaże się, że wydałyśmy je przecież na marne. Dlatego, ponieważ ja też skorzystałam z -49%, z chęcią podzielę się z wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi nowych kosmetyków, ale także tych kupionych w ostatnim miesiącu. 
Jeśli jesteście ciekawe mojej opini na temat drogeryjnych kosmetyków, zapraszam do dalszej części posta. 


Podkład Bourjois Flower Perfection 

Już od dawna byłam ciekawa tego podkładu. Do tej pory używałam Healthy Mix tej samej marki i przyznam, że z moją mieszaną cerą i przetłuszczaniem się w strefie T, podkład Flower Perfection radzi sobie dużo lepiej. Jego wykończenie w przeciwieństwie do rozświetlenia HM, jest o wiele bardziej satynowe, a nawet lekko matowe. Dołączona jest jeszcze małą gąbeczka, ale moim zdaniem nie ma szans na pokrycie nią całej twarzy. Póki co jestem bardzo zadowolona z tego podkładu i odpowiada mi bardziej niż Healthy Mix. Po pewnym czasie rzeczywiście staje się widoczny na twarzy, ale nie przeszkadza mi to mocno, z uwagi choćby na jego trwałość. 

Gąbka do makijażu Real Techniques 

Gąbeczka ta jest wyraźną inspiracją dużo droższych jajek - Beauty Blender. Ja zdecydowałam się na tą od RT właśnie ze względu na cenę. Sprawdza się świetnie, codziennie przed nakładaniem podkładu i korektora moczę ją w wodzie, przez co zwiększa swoje rozmiary. Jedyny minus to fakt, że kosmetyki "wżerają" się w pory gąbki i niemożliwe jest by ją teraz domyć. Przypuszczam, że jej trwałość nie będzie oszałamiająca, ale mimo wszystko, nie wyobrażam sobie teraz nakładać kosmetyków pędzlem. 

Bronzer Astor SkinMatch 002 Brunette

Jest to mój pierwszy bronzer, dlatego nie mam porównania do innych kosmetyków. Mimo to, spełnił moje oczekiwania, ma fajne 4 odcienie, które zmieszane razem dają efekt delikatnej opalenizny. Odcień Brunette jest według mnie zdecydowanie lepszy kolorystycznie, bo brak w nim pomarańczowych tonów. Do opakowania dołączone jest także lusterko i mały pędzelek do nakładania, jednak nie jest to zbyt wygodne rozwiązanie, dlatego używam własnego pędzla do różu i bronzera. 

Róż Max Factor Creme Puff 15 Seductive Pink

Do tej pory używałam trio z Manhattanu, ale kiedy zaopatrzyłam się w mały róż z Max Factora, poprzednik poszedł w odstawkę. Max Factor posiada delikatny odcień i świetnie wtapia się w skórę. Nie wygląda sztucznie, a z pozoru ciemny odcień 15 jest dla mnie idealny. 



Tusz do rzęs L'oreal Volume Million Lashes So Couture

Mascara naprawdę dobra, tak popularna, że chyba każda z nas chociaż raz ją wypróbowała. Jednak nie przebiła mojego ulubieńca czyli Max Factor 2000 Calorie. Jestem chyba zwolenniczką szczoteczek z włosia, a nie tych gumowych. Tusz ten bardzo dobrze sprawdza się w wydłużaniu rzęs i podkreślaniu dolnych. Niezbyt pogrubia, ale chyba to nie do końca jego rola. Dodam jeszcze, że jest lepszy od złotej wersji - tamta w ogóle nie powaliła mnie na kolana.

Eyeliner w pisaku Mega Liner Bourjois

Mimo, że dopiero od niedawna zaczęłam swoją przygodę w robieniu kresek, to ten eyeliner w pisaku jest najlepszy z tych, które do tej pory miałam. Jego ścięta końcówka ułatwia precyzyjne nałożenie, jest bardzo intensywny i szybko schnie. Warty polecenia, ale osobiście zostanę chyba przy malowaniu kresek czarnym cieniem do powiek.

Kredka do oczu NYX Jumbo Eye Pencil Milk

Jeden z produktów, z których kupna jestem najbardziej zadowolona. Kredka ma świetną pigmentacje, idealnie spełnia się w roli podkreślenia lini wodnej, a także łuku brwiowego. Łatwo ją rozetrzeć i mimo dość sporych rozmiarów, wbrew pozorom wygodnie maluje się nią kreskę na lini wodnej. Jeśli jeszcze jej nie masz, to leć do drogerii, bo ja nie wyobrażam sobie już bez niej dobrego makijażu ;)

Cienie Maybelline Color Tattoo 40 i 45

Cienie na które od dawna "czaiłam" się w Rossmannie. Charakteryzują się długą trwałością i kremową konsystencją. Nakładam je na powieki palcami, bo tak chyba jest najwygodniej. Cień 40 czyli Permanent Taupe jest także często używany jako wypełniacz brwi, jednak dla mnie chyba najlepiej sprawdzają się zwykłe cienie w kamieniu. Nr 45 - srebrzysty Infinite White stał się jednym z moich ulubionych cieni : super wygląda na powiece, a jeszcze lepiej w wewnętrznym kąciku oka. Jest także popularny jako baza pod cienie, ale tego jeszcze nie próbowałam.
Poniżej mały swatch :




Paletka Makeup Revolution Iconic 3

Jedna z najpopularniejszych w internecie, budząca wiele wątpliwości ze względu na uderzające podobieństwo z kultową Naked3 od Urban Decay. Tej drugiej nie posiadam, ale nie żałuję, bo paletka MUR sprawdza się bardzo dobrze w swojej roli. Jak na 20 zł, które na nią wydałam, nie widziałam lepszych cieni w tej cenie. Pigmentacja jest w większości kolorów bardzo dobra, a cienie świetnie się ze sobą mieszają. Każdy pasuje do każdego, a to także spore ułatwienie.

Korektor Astor SkinMarch 001 Ivory

Mój kolejny ulubieniec i najlepszy korektor jaki miałam. Jedyny minus to jego wydajność, ale już zaopatrzyłam się w kolejne. Idealnie rozświetla obszary pod oczami jak i całą powiekę. Jest leisty, dzięki czemu dobrze się go rozprowadza (ja rozcieram go i wklepuję gabeczką od RT). Nie zbiera się w załamaniach i jest trwały. Odcień 001 jest dość jasny, ale dzięki temu tylko lepiej spełnia swoją rolę.




Paletka do brwi AVON

Paletki tej używam dość dłużej niż miesiąc, ale jeszcze nigdy nic wam tu o niej nie napisałam. Cień ma bardzo fajny, ciemno brązowy odcień. Z początku bałam się, że będzie za jasny ale po nałożeniu dobrze komponuje się z kolorem brwi. Dołączony jest także wosk, którego używam sporadycznie, co najważniejsze nie jest twardy, ani skamieniały. Dołączony jest także mały dwustronny pędzelek, któego także używałam, ale niestety po kilku tygodniach nie nadawał się już do użycia. Ze względu na to zaopatrzyłam się w pędzelek Hakuro H85. 

Kredka do brwi L'oreal Brow Shaper 03 Brunette 

Jak nie jestem fanką kredek do brwi, tak skusiłam się na promocji na tą od L'oreal. Myślałam, że kredka lepszej firmy mnie przekona i zrezygnuję z cieni - jednak bardzo się myliłam. Rozczarował mnie przede wszystkim odcień, który po nałożeniu wpada w rudy i nie ma nic wspólnego z ciemnym brązem. Oprócz kredki mamy także do dyspozycji wosk w ołówku: znów bardzo niepraktyczny. Rysowanie nim po brwi nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń, a co najdziwniejsze jest bardzo mało wydajny - użyłam go tylko kilka razy, a już sporo go ubyło. Poza tym po nakładaniu na umalowaną już brew, zciera kredkę i rozmazuje ją. Ogromny niewypał, chociaż wiem, że ma także sporo zwolenniczek. 

Cienie do powiek Bourjois Smoky Stories 04

Cienie bardzo fajne w użyciu, dobrze się ze sobą komponują. Jest to nowość od Bourjois i już zebrała ogrom pozytywnych opinii. Środkowy cień to piękne połyskliwe złoto, które świetnie podkreśla wewnętrzny kącik. Co prawda brak w nim cienie bazowego i typowego matu, ale jak na taką małą paletkę, cienie w pełni zasługują na same dobre słowa. Do tego mamy dwustronną pacynkę, z czego jedna jest wykonana z miłego materiału i dobrze sprawdza się w nakładaniu mniejszej ilości cienia. 




Puder Bourjois Silk Edition 

Następny ulubieniec. Dawno nie miałam tak dobrego pudru, wreszcie znalazłam taki, który utrzymuje się na mojej twarzy dłużej niż godzinę. Razem z podkładem Flower Perfection świetnie się komponuje. Nie daje efektu płaskiego matu, a raczej satyny, przy czym hamuje wydzielanie nadamiaru sebum. Oprócz tego, puderniczka jest piękna i praktyczna - posiadamy w niej duże obrotowe lusterko i gąbeczkę. Same plusy, żadnych minusów :)

Max Factor, szminka Color Elixir 

Szminka jest moim ostatnim zakupem, posiadam nr 711. To odcień ciemnego różu, specyficzny, któego dawno szukałam. Nie miałam jeszcze okazji sprawdzić na dłużej jej trwałości, ale bardzo dobrze się ją rozprowadza na ustach i nie podkreśla suchych skórek. Myślę, że także stanie się jedną z moich ulubionych pomadek.

Konturówka Max Factor Color Elixir Lip Liner

Odcień 04 Pink Princess idealnie komponuje się z pomadką 711 z tej samej serii. Kupiłam ją właśnie z myślą o pomadce i był to trafny wybór. Konturówka jest miękka, łatwo się nią maluje i jest wykręcana- co jest jej kolejnym dużym plusem.

Rimmel, szminka Lasting Finish by Kate Moss

Zakochałam się w delikatnym odcieniu 33, który przywodzi mi na myśl kolekcję Moschino inspirowaną lalką Barbie ;) Dobrze nawilża, jest dość dobrze napigmentowana, ale po pewnym czasie podkreśla suche skórki. (U mnie akurat niemożliwe jest wręcz, by jakaś pomadka tego nie robiła). Nie powala trwałością, ale jej kolor tak mi się podoba, że żadna wada nie sprawi, że przestanę ją lubić.

Lakier do paznokci Rimmel by Rita Ora 

Wiosenna odsłona kolekcji Rity Ory dla Rimmela. Tak jak ze szminką Kate Moss- uwielbiam jego cukierkowy odcień. Na paznokciach wygląda równie ciekawie, dobrze kryje (nawet po 1 warstwie), ale czy jest trwały dowiem się dopiero później, bo właśnie w tej chwili maluje sobie nim paznokcie!

A wy macie już swoich ulubieńców kupionych na promocji w Rossmanie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz