środa, 20 maja 2015

Rozświetlacz Wibo Diamond illuminator

Dziś przychodzę do was z recenzją jednego z najbardziej ciekawych kosmetyków ostatnich miesięcy - rozświetlacza Wibo Diamond illuminator. Rozświetlacz ten jest zaskakująco dobrym kosmetykiem, w porównaniu do innych (w większości) bubli tej marki. Często uważany jest za alternatywę dla Mary Lou Manizer, kultowego produktu The Balm. Co prawda tego ostatniego nie posiadam, ale chętnie opiszę wam moje doświadczenia po użyciu rozświetlacza Wibo. 



Długo szukałam rozświetlacza Wibo, bo znikał z półek w Rossmannie z zawrotną prędkością. Z tego względu, jeszcze bardziej chciałam się przekonać, czy rzeczywiście jest tego warty. Jest to tak naprawdę mój pierwszy "prawidziwy" rozświetlacz, bo jak do tej pory używałam tylko takich dołączonych do róży, które także były świetnym rozwiązaniem. 


Przejdźmy do sedna: produkt ten ma dość sypką konsystencję mimo, że jest prasowany. Ja nakładam go na kości policzkowe małym pędzelkiem z włosia syntetycznego, przez co bardzo osypuje się w opakowaniu. Nie próbowałam go jednak jeszcze nakładać palcem, a być może byłoby to bardziej ekonomiczne rozwiązanie.


Na zdjęciu widać niestety efekt specyficznej konsystencji produktu. Jednak mimo tej wady, jak pisałam na początku - zostałam bardzo mile zaskoczona. Rozświetlacz ma bardzo ciekawy odcień, z tego co widziałam na innych blogach zanim go kupiłam - dość zbliżony do Mary Lou Manizer. Jest to takie ciepłe złoto z drobinkami, które zdecydowanie nie są przesadzone. Po nałożeniu, skóra jest pięknie rozświetlona, dzięki czemu produkt nadaje się nie tylko na policzki, ale także na obszar nad ustami i minimalnie na nos. Tak naprawdę, jego dużą zaletą jest to, że możemy go użyć na różne sposoby. Nie musi spełniać tylko funkcji rozświetlacza, sprawdza się także jako cień do powiek czy oprószenie dekoltu (czego nie za bardzo rozumiem, ale rozświetlacz idealnie się do tego nadaje). 


Jak jest z jego trwałością? Oczywiście nie powala, ale możecie mieć pewność, że nie zniknie całkowicie. Świetnie współgra z różami i bronzerami, po nałożeniu tworzą one naturalną całość. Przy okazji, pokażę wam jak produkt Wibo wygląda na żywo, a póki co mogę wam go szczerze polecić.

Na zdjęciu minimalny efekt rozświetlenia kości policzkowych.



A wy, macie rozświetlacz Wibo? A może polecacie jakiś inny? Chętnie wypróbowałabym podobne produkty:) 

3 komentarze:

  1. ładny kolor, takie delikatne efekty :)


    http://kat-von-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako twój "hejter" jestem dumna :) wpis ładny, fotki też - dałaś radę

    OdpowiedzUsuń